29 grudnia

Kontrasty w życiu najmłodszych - w czym rzecz?

Kontrasty w życiu najmłodszych - w czym rzecz?
Święta, święta i po świętach! Był to aktywny czas przeplatany nutą lenistwa. Bardzo przyjemne wspomnienia i momenty. Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. 
Dziś chciałabym poruszyć temat związany z rozwojem naszych maluchów, a mianowicie chciałabym przybliżyć Wam temat kontrastowych gadżetów dla najmłodszych. Zapraszam na nieco długi, aczkolwiek ciekawy wpis. 



Już od pewnego czasu mówi się o kontrastowych książeczkach i zabawkach, które mają za zadanie stymulować wzrok niemowląt. Sama będąc jeszcze w ciąży zaopatrzyłam się w kontrastową przytulankę, która otrzymała miano Pana Szeleścika (ze względu na szeleszczące elementy). Była to pierwsza zabawka z jaką miała styczność moja Córeczka. Kiedy była jeszcze noworodkiem, pod koniec 1 miesiąca życia zaczęliśmy pokazywać jej Pana Szeleścika i powolutku zmieniać jego położenie. Zauważyliśmy, że Córeczka faktycznie wodziła za nim wzrokiem i przez krótką chwilkę skupiała na nim całą swoją uwagę.

Wcześniej będąc jeszcze w ciąży postanowiłam stworzyć dla Córeczki quiet book, która również miała opierać się na kontrastach. Głównym materiałem książki był filc, a bazą zwykła kartonowa książeczka na kołach. 

Byłam z niej szalenie dumna. Jej wykonanie było niezwykle praco- i czasochłonne. Do dziś znajomi zachwycają się nią widząc ją, kiedy spoczywa na półeczce z książeczkami, w pokoju Córki. Ów wynalazek własnego autorstwa przedstawiłam Córeczce nieco później, około 2 miesiąca życia, najpierw z pozycji horyzontalnej kiedy to leżałyśmy razem na łóżku, a następnie z pozycji kiedy Córeczka leżała na brzuszku. Książeczka bardzo pomogła jej zmotywować się do podnoszenia główki i wzmacniania mięśni, bo ciekawski bobas koniecznie chciał zobaczyć co było na kolejnych stronach, które przewracała mamusia. 
Dodatkowo zaopatrzyłam się także w karty kontrastowe oraz w piankową matę kontrastową, z których korzystamy do dziś. 


No dobrze, to tyle tytułem wstępu, ale o co tak naprawdę chodzi z tym kontrastem i dlaczego to działa?
Mały człowiek, zaraz po urodzeniu widzi niewiele. To, że dostrzega jedynie kontrasty pomiędzy czarnym, a białym wynika z tego, iż siatkówka oka jest jeszcze niedojrzała. Później noworodek potrafi dostrzegać także kolor czerwony. Wszystkie inne barwy są dla niego praktycznie niewidoczne. Noworodek widzi na odległość 20-30 cm czyli potrafi np. dotrzec twarz osoby, która go karmi. Nic więcej. Przedmioty i obiekty bardziej odległe są dla takiego malucha niezauważalne.
Wiele przytulanek, zabawek, gadżetów ma kolory pastelowe. Teraz jest wielki bum na wszystko co w pastelowym różu, mięcie, szarości itp. Takie połączenia kolorów są niezwykle estetyczne i prezentują się pięknie, ale dla małego człowieka te kolory nie istnieją, przez co świat wokół niego jest nudny, bo staje się jedną, wielką, rozmazaną plamą. Interesujące są natomiast przedmioty, które mają wyraźną róznicę kontrastów. Wtedy dziecko może badać je wzrokiem i co najwazniejsze w ogóle je dostrzega. Rzeczy dobrze widoczne pozealają dziecku na łatwiejsze skupienie uwagi. Wyraźne, kontrastowe zabawki motywują dziecko do przyglądania się im. 
Stymulacja oczu dziecka nie tylko wzmacnia i poprawia wzrok, ale też znacząco wpływa na wzmocnienir koncentracji uwagi u malucha. 
Wg badań codzienna stymulacja noworodka kontrastowymi kartami trwająca zaledwie parę minut, pozwala zwiększyć dziecku czas obserwacji otoczenia z 5 do 45 minut po karmieniu. Wówczas malec zajmuje się poznawaniem świata, chce go doświadczać, koncentruje swoją uwagę na otaczającym go środowisku. Już sama obserwacja świata wpływa niezwykle pozytywnie na rozwój i kształtowanie się mózgu dziecka. 
Nie wszystkie zabawki kontrastowe będą działać tak jak byśmy sobie tego życzyli. Pzeglądając zabawki kontrastowe można natknąć się także na odcienie żółci, różu, pomarańczu...Badania udowodniły jednak, że dziecko najlepiej rozpoznaje biel i czerń. To na tych kolorach dzieci dłużej zatrzymują wzrok. Kolejną barwą preferowaną przez niemowlęta jest czerwień. Ważny jest także kształt. Najlepszym wzorem jest koło, które pozwala swobodnie prowadzić dziecku wzrok po jego obrzeżach, a tym damym mniej męczy wzrok.

Jak efektywnie bawić się kontrastami? 
Stymulacja wzroku jest więc niezwykle ważna, ale trzeba też pamiętać, aby go nie przestymulować. Wiadomym jest, że noworodkowi nie możemy fundować zbyt wielu bodźców, bo będzie to dla niego nieprzyjemne doświadczenie. Mały człowiek dopiero uczy się świata, poznaje go, poznaje samego siebie, uczy się samodzielnie żyć, oddychać. Do tego potrzebna jest równowaga i spokój, dlatego zabawy z użyciem kontrastów powinny być krótkie, trwać początkowo jedynie kilka minut. Nie możemy też przesadzić z ilością kart czy zabawek. Na początek wystarczy np. pokazanie 2-3 kart i krótki opis tego co karta przedstawia. Ważne jest, aby karty pokazywać w odległości 20 cm, jeśli karta będzie bardziej oddalona od twarzy noworodka kontrasty zleją się i powstanie rozmazana plama. Gdy tylko zauważymy jakikolwiek sygnał niezadowolenia ze strony malucha tj. zniecierpliwienie, płacz, odwracanie główki, zamykanie oczu, należy natychmiast przerwać zabawę. 

Jednym słowem warto sięgnąć po kontrastowe gadżety dla naszych maluchów. Ich plusem jest także to, że możemy stworzyć je zupełnie samodzielnie czy to książeczke, czy karty, czy przytulankę. Wystarczą chęci, czas i pomysł.

A Wy co myślicie o kontrastowych zabawkach dla dzieci? Stosowaliście je u swoich pociech? Jakie macie wrażenia z nimi związane? 

23 grudnia

Wyniki konkursu "Karmienie piersią jest dla mnie..."

Zainteresowanych proszę o przeczytanie całego postu, od początku do końca.


***


Na początek bardzo chciałabym wszystkim podziękować za udział w konkursie. Wasze odpowiedzi były niesamowite. Tyle pięknych, wzruszających słów, tyle historii, tyle wyobrażeń na temat karmienia piersią. Naprawdę cudownie się to wszystko czytało ( a uwierzcie mi, że czytałam wszystkie konkursowe wypowiedzi wielokrotnie ).

Strasznie mi przykro, że mogę wybrać tylko jedną osobę, do której trafi laktator. Chciałabym mieć większą ich ilość na stanie. Niestety... Laktator jest tylko jeden i musiałam dokonać bardzo trudnego i też smutnego wyboru ( bo miałam kilka faworytek, z których ostatecznie musiałam zrezygnować ).

Wygrana odpowiedź konkursowa to odpowiedź najbliższa memu sercu. Czytając tę niezwykłą historię odnalazłam w niej siebie. Sama kiedyś byłam mamą KPI (karmiącą piersią inaczej), dlatego wiem z własnego doświadczenia jak ogromny to trud, wiem też ile cierpliwości i poświęcenia wymaga ta metoda karmienia piersią.

Dlatego postanowiłam, że nagroda w postaci ręcznego laktatora Expert, marki LOVI, trafia do Pani Eweliny Olszewskiej.

Jestem przekonana, że laktator trafia do odpowiednich rąk!

Laureatce gratuluję wygranej, a wszystkim uczestniczkom konkursu gratuluję wyjątkowego sposobu postrzegania KP. Karmienie piersią zasługuje na tyle cudownych słów, bo to niesamowita sprawa.

Laureatkę proszę o przesłanie swoich danych teleadresowych na adres e-mail: [email protected], w przeciągu 3 dni. Jeśli dane nie zostaną przesłane w terminie, wybrany zostanie inny zwycięzca.


21 grudnia

EOS - słodka mięta w sztyfcie

EOS - słodka mięta w sztyfcie
Witajcie. 


Dziś przychodzę do Was z recenzją kosmetyczną. Podczas ostatnich zakupów w drogerii postanowiłam dodatkowo zakupić jeszcze pomadkę ochronną na swoje przesuszone, zimowym chłodem oraz gorącem kaloryferów, usta. Zazwyczaj używałam klasycznej, błękitnej pomadki z Nivea, do tego zawsze dodatkowo sięgam po specjalne pomadki ochronne, które znajdziemy jedynie w aptekach. Jedne z nich są mniej, inne bardziej skuteczne. Postanowiłam jednak, że spróbuję czegoś nowego i zamiast po klasyczną Nivea sięgnęłam po jakże znaną wśród blogerek oraz youtuberek, markę EOS.


Padło na pomadkę ochronną w wariancie Sweet Mint (słodka mięta). Wybrałam jednak wersję w sztyfcie, bo taka zawsze jest dla mnie najwygodniejsza. 



Producent zapewnia długotrwałe nawilżenie oraz widoczne wygładzenie. Balsam bogaty jest w masło shea, olejek jojoba oraz witaminę E. Pozbawiony glutenu, parabenów, ftalenów oraz wazeliny. Balsam do ust EOS jest w 95% organiczny, w 100% naturalny. 

Zapach jest obłędny! Nie przypomina żadnej tam mięty z jaką mamy do czynienia w pastach do zębów itp. Ten zapach  naprawdę przypomina prawdziwą, świeżą miętę, albo przynajmniej świeżo zaparzoną herbatę miętową. Opakowanie w kolorze miętowym jest cudne! Sztyft poręczny. Pomadka wykręca się powolutku. 

Po nałożeniu balsamu na usta odczuwamy przez kilka chwil przyjemne mrowienie i orzeźwiające poczucie chłodu. Jeśli natomiast chodzi o nawilżenie to jest bardzo przeciętne i optymalne. Na wargach bez problemu przesuszenia balsam spisze się idealnie. Ja niestety jestem posiadaczką ust bardzo wymagających, skóra moich ust często pęka, powstają skórki. Dam mu jednak jeszcze szansę, chociażby ze względu na obłędną estetykę. 

A czy Wy znacie balsamy marki EOS? Używacie ich? Jaka jest Wasza opinia na ich temat? Który z nich jest Waszym ulubionym?

19 grudnia

Pidżamersi - recenzja + KONKURS

Pidżamersi - recenzja + KONKURS
Witajcie.

Dziś krótka recenzja książeczki oraz magazynu związanego z niezwykłymi bohaterami jakimi są Pidżamersi. Mam nadzieję, że znajdą się tu mamusie/tatusiowie fanów tej bajki! 


Pidżamersi - Bohaterowie w akcji, z serii Odkryj i czytaj to ciekawa pozycja dla fanów znanych bohaterów. 
10 stronicowa książeczka przedstawia przygody dzielnych Pidzamersów, którzy muszą uratować świat. Każda ze stron zawiera okienka do odkrycia, dzięki którym Twoje dziecko będzie pomagało swoim ulubionym bohaterom pokonać złoczyńców :-)

Książeczka zawiera barwne ilustracje oraz krótkie dialogi co niewatpliwie przyciągnie uwagę Twojego malucha, a odkrywane okienka pomogą w skoncentrowaniu się na treści książeczki.

Magazyn Pidżamersi nr 1 (wrzesień-grudzień 2018) to nowość na rynku. Magazyn poświęcony jest wyłącznie tym wyjątkowym bohaterom. W środku znajdziecie kolorowanki, łamigłówki, oraz superkonkurs, w którym do wygrania są pidżamerskie gadżety. Dodatkowo do magazynu dołączony jest prezent, a mianowicie latarka z naklejkami! 

UWAGA, UWAGA! 
Chcesz aby powyższy zestaw trafił do Twojej pociechy? Weź udział w konkursie, który organizowany jest przez Vademecum Mamy. Szczegóły oraz regulamin znajdziesz na moim  FB  


Książkę oraz magazyn znajdziecie także tutaj:


18 grudnia

"Co Cię wkurza w byciu Mamą?" Moje TOP 5.

"Co Cię wkurza w byciu Mamą?" Moje TOP 5.
Bycie mamą to niewątpliwie przecudny czas, wielki dar i ogromna radość. Jednak jak wszystko we wszechświecie, także i macierzyństwo ma swoje mroczne, ciemne i niezbyt zadowalające strony. Dziś o najbardziej wkurzających ( z mojej perspektywy ) momentach. 
TOP 5. 
Zapraszam!


1. Oczy jak pięć złotych.

Bardzo wkurzające jest to kiedy nadchodzi pora rytualnej drzemki Twojego malca, a jemu spać się w zupełności nie chce. Nic to, że właśnie dziś zaplanowałaś sobie sprzątanie, prasowanie, dzierganie na szydełku, bo myślałaś, że maluch będzie spał tak jak zawsze. Przecież skoro każdego dnia ucina sobie drzemkę przed południem to dlaczego dziś miałoby być inaczej?
Albo macie z Mężem zaplanowany na weekend romantyczny wieczór, wspólną kolację, film, a potem jeszcze milszą, dalszą część wieczoru. Myślisz o tym przez cały tydzień, zakupy na kolacje zrobione, film wybrany, Ty odpicowana, a tu co? Z łóżeczka, w najmniej spodziewanym momencie, patrzą na Ciebie wielkie oczy małego człowieka, które mówią:  "heloł! cześć! to znowu ja! już się wyspałem/am! to co teraz porobimy?"

2. Ale o co chodzi?

Wkurzające bywa to kiedy zupełnie nie wiesz o co może chodzić Twojemu dziecku. Szczęście masz jeśli Twój maluch nie jest już tak do końca maluchem i możesz się z nim jako-tako dogadać. Biada Ci jeśli masz obok człowieczka, który wszelkie swoje negatywne i niedogodne myśli przekazuje jedynie za pomocą płaczu. Kiedy już zrobiłaś wszystko, tj. nakarmiłaś, umyłaś, przebrałaś pampersa, dałaś się wyspać, zmieniłaś pozycję, pobawiłaś się, rozebrałaś, ubrałaś, ponownie rozebrałaś, poczytałaś, potańczyłaś itp, NAGLE odkrywasz, że sprawcą płaczu był za długi paznokieć w najmniejszym paluszku stópki lub uwierająca w ubranku mikroskopijna niteczka.

3. Plask i bach.

Bardzo wkurzające jest to, kiedy Twoja mała pociecha drzemie tuż obok Ciebie i niespodziewanie budząc się stwierdza, że musi obudzić także Ciebie, bo przecież nie może być tak, że ja już nie śpię, a mamunia jeszcze tak. Nie byłoby może w tym i nic złego, gdyby nie sposób w jaki mały człowiek funduje Ci pobudkę. Albo dostajesz w twarz małą, słodką łapką, albo drewnianą łychą, która jak na złość, po zabawie zapodziała się gdzieś pod poduszką. Co wybierasz?

4. Sikanie w towarzystwie.

Niezwykle wkurzające jest to, że zostając mamą, przychodzi taki okres w Waszym wspólnym życiu (Twoim i dziecka) kiedy to stajecie się nierozłączni niczym papużki. Ty oczywiście rozłączyć się możesz, czasem nawet musisz lub powinnaś, jednak dla drugiej strony ta symbioza to coś najlepszego w świecie i ani myśli o tym rezygnować. Wówczas niemożliwością staje się chociażby zwykłe wyjście do toalety, bo wiąże się ono z dzikim płaczem. Aby uniknąć rozpaczy dziecka oraz własnych wyrzutów sumienia, pozostaje Ci więc zabrać małego człowieka, ze sobą do toalety. On z kolei z radością będzie obserwował Twoje posiedzenie na klozecie. 

5. Bębenki pękają.

Wkurzające bywa też kiedy chciałabyś chwilę posiedzieć w jakiejś "względnej" ciszy, a nie masz takiej możliwości, bo Twoja pociecha sprawdza bezustannie możliwości swojego głosu. Niestety najczęściej są to możliwości o tonach wysokich, nastawione na maksymalną, możliwą głośność. Po kilkunastu minutach masz wrażenie, że wszelkie elementy w Twoich uszach zostały trwale naruszone i nie da się ich odratować. 


Ach, ale co tam! I tak kochamy te nasze maleństwa nad życie! 



(źródło: parents.com)

17 grudnia

Świąteczne przygotowania - fotorelacja

Świąteczne przygotowania - fotorelacja
Witajcie! 

Jak upłynął Wam weekend? 
Mój kręcił się wokół przedświątecznych przygotowań dzięki, którym udało mi się poczuć atmosferę zbliżającego się wielkimi krokami Narodzenia Pańskiego! Wielkie sprzątanie, dekorowanie, pieczenie ciasteczek, a w tle cichutko płynące z głośników kolędy.

W blogosferze pełno świątecznych postów i pościków więc i u mnie nie może zabraknąć czegoś w tym temacie :-) 









A na jakim etapie są Wasze przygotowania do Świąt? Co jeszcze macie w planach, nim zaczniecie na dobre celebrować ten magiczny czas?

12 grudnia

Gryzak Hola - ulga w ząbkowaniu + świetna zabawa!

Gryzak Hola - ulga w ząbkowaniu + świetna zabawa!
Gryzak to jedna z pierwszych zabawek dla każdego maluszka. Kojarzy się raczej z bolesnym ząbkowaniem, jednak to nie jedyne zastosowanie gryzaka. Odpowiednio dobrany gryzak może służyć także jako ciekawa, edukacyjna zabawka. Moja Córeczka nie jest fanką zwykłych, pospolitych, żelowych gryzaków. Nawet podczas bolesnego ząbkowania gardzi schłodzonym w lodówce "żelakiem". Jest jednak fanką gryzienia wszystkiego tego czego gryźć się nie powinno :-)
Dlatego też poszukując dla niej rozwiązania, które zapewni jej możliwość "wygryzienia się", a przy tym zaciekawi ją na dłużej, trafiłam na gryzak Hola, którego producentem jest hurtownia zabawek Jokomisiada. 


Kolorowy gryzaczek Hola jest wielozadaniowy, wykonany z najwyższej jakości materiałów. Co najważniejsze jest dla malucha bezpieczny. No i co dla nas równie ważne - ciekawy. Gryzak dostępny jest w dwóch wersjach: " plaster miodu" - z pszczółkami i kwiatuszkami oraz "kosmos" - z rakietami i planetami. My posiadamy model "miodkowy". 

Zabawka jest skonstruowana w taki sposób aby rozbudzić i zaciekawić dziecko. Dziecko dzięki temu gryzakowi rozbudzi zmysł organoleptyczny. Czuciowy, poprzez dotykanie paluszkami i dziąsłami giętkich elementów zabawki. A wzrokowy dzięki bardzo atrakcyjnym, barwnym kolorom. Do tego dochodzi jeszcze słuch, bowiem kula znajdująca się w środku gryzaka ma możliwość przekręcania i wydaje wówczas charakterystyczny dźwięk. 

Podczas zabawy gryzaczkiem dziecko będzie mogło ćwiczyć: 

- zdolności motoryczne - takie jak turlanie
- rzucanie kulą - ćwicząc przy tym koordynację rozwojową rączek i nóżek

- rozwój wyobraźni i zmysłów - rozróżnianie kształtów, kolorów, faktury materiału
- słuch - z zaciekawieniem będzie wschłuchiwało się w odgłosy jakie wydobywa z siebie gryzak. 


Dzięki giętkim elementom, dziecko bez problemu będzie mogło trzymać w rączkach zabawkę. Gładka i miękka powierzchnia elastycznych wywijasów sprawdzi się świetnie podczas masażu dziąseł dziecka. Kolorowe koraliki umieszczone na giętkich elementach z łatwością przesuwają się po zabawce i również świetnie nadają się do miętolenia dziąsełkami i językiem.

Zabawka jest łatwa w utrzymaniu czystości, wystarczy umyć ją ciepłą wodą przed rozpoczęciem zabawy. Myjemy ją oczywiście za każdym razem przed użyciem, z uwagi na stały kontakt ze śliną. 


Córeczka jest zachwycona tym gadżetem. To nietypowy gryzak, który spodoba się każdemu maluchowi! I to nie tylko temu, który rozpoczął już swoją przygodę z ząbkowaniem. 

10 grudnia

Jak wybrać krzesełko do karmienia? 5 najważniejszych cech

Jak wybrać krzesełko do karmienia? 5 najważniejszych cech
Od jakiegoś czasu jesteśmy na etapie rozszerzania diety i niezbędny okazał się zakup krzesełka do karmienia. Wybór wcale nie był łatwy ani oczywisty. Starałam się troszkę poszperać w internecie. Najpierw wybrałam kilka krzesełek, które najbardziej wpadły mi w oko, a później szukałam opinii o nich. Niestety nie była to skuteczna metoda, bowiem jak się pewnie domyślacie, wśród opinii o każdym z tych krzesełek były jakieś negatywne, które wytykały poszczególnym krzesełkom listę  minusów. Wówczas traciłam zaufanie do poszczególnych modeli. Ale po chwili uświadomiłam sobie, że przecież tak jest przy wszystkim i we wszystkim. Zawsze znajdą się przeciwnicy, ale nie zawsze znaczy to, że coś jest niewarte uwagi. 

A oto najważniejsze (wg mnie) cechy dobrego, funkcjonalnego krzesełka do kamienia


1. BEZPIECZEŃSTWO

To najważniejsza cecha jaką powinny posiadać wszelkie produkty, z którymi styczność mają mieć nasze dzieci. Jeśli chodzi o krzesełko do karmienia, powinno bezwzględnie być wyposażone w pasy, którymi możemy przypiąć dziecko. Ważne jest tez to, aby siedzisko posiadało przegródkę między nóżkami, która będzie chronić przed zsunięciem się dziecka. Krzesełko powinno być stabilne, nie może się chwiać, chybotać. Nie może się samoistnie składać. 

2. KOMFORT I WYGODA

Krzesełko musi być wygodne. Przede wszystkim dla dziecka, ale także dla rodzica. Tapicerka powinna być wykonana z łatwo czyszczącego się materiału, który będzie można zdjąć i umyć lub wyprać. Ważne jest też to, aby tkanina, która wyścieła siedzisko była oddychająca i antypoślizgowa. Nikt nie chciałby aby jego dziecko przy jedzeniu zsuwało się z krzesełka albo niemiłosiernie pociło. Istotna jest także obecność podnóżka, który pozwoli dziecku na wygodne siedzenie i nie przyczyni się do wad postawy. 

3. DESIGN

To jak krzesełko wygląda również jest ważną kwestią. Fajnie jeśli będzie pasować do wystroju wnętrza. Połączenie kolorów jest istotne. Neonowy róż na krzesełku może się szybko przejeść,lepiej wybierać neutralne kolory, które do wszystkiego pasują. 

4. CZYSTOŚĆ

Jak już wspomniałam dobrze, aby obicie krzesełka nadawało się do prania/mycia. Ważne jest też to, aby stoliczek posiadał specjalną, ściąganą nakładkę, którą bez problemu można zdjąć i dokładnie wymyć. Tacka powinna także posiadać wgłębienie na kubeczek i talerzyk, to ułatwi maluchowi późniejszą naukę samodzielnego jedzenia.

5. WIELOWYMIAROWOŚĆ

Mam tutaj na myśli możliwość regulacji wszelakiej. Tj. regulacji oparcia, regulacji stoliczka, regulacji podnóżka. Dzięki możliwości regulacji krzesełko można dopasować do stołu, do wieku, do sytuacji. To bardzo ważne. Dzieci lubią być na naszym poziomie, jeść z nami, siedzieć z nami.


My ostatecznie wybraliśmy krzesełko firmy KinderKraft, model Yummy. Jakie są jego zalety i wady:
(źródło: kinderkraft.com)


+ wygodne siedzisko pokryte ekoskórą
+ 5-punktowe pasy bezpieczeństwa
+ regulacja głębokości tacki
+ nakładka na tackę
+ 3 stopniowa regulacja oparcia
+ regulacja wysokosci krzesełka co pozwala na dopasowanie go do stołu
+ regulowany podnóżek
+ prosty sposób składania
+ podkładki antypoślizgowe

- kółka jedynie na tylnej ramie, co uniemożliwia swobodne przemieszczanie krzesełka

Na tę chwilę innych minusów nie dostrzegamy, może wyjdą jeszcze w trakcie użytkowania. Ogólnie jednak jesteśmy z krzesełka bardzo zadowoleni i możemy polecić je z czystym sumieniem rodzicom, których pociechy rozpoczynają swoją przygodę z jedzeniem :-)


A Wy czym kierowaliście się przy wyborze krzesełka do karmienia dla swoich dzieci? 

06 grudnia

Wiersze dla dzieci Juliana Tuwima - Wydawnictwo GREG

Wiersze dla dzieci Juliana Tuwima - Wydawnictwo GREG
Dzień dobry!
Jak mijają Wam Mikołajki? Byliście grzeczni? A Wasze pociechy? Zasłużyły na prezenty czy raczej na rózgę? :-)

U nas już pierwsza dostawa prezentów od Mikołaja miała miejsce wczoraj. Wśród zabawek, ubranek, nie zabrakło także ulubionej literatury dla dzieci... Dziś kolejna, ciekawa propozycja. Zarówno dla młodszych jak i starszych dzieci.

Seria Kolorowa Klasyka wydawnictwa Greg pojawiła się na moim blogu juz wcześniej (zapraszam tutaj - "Brzechwa dzieciom"). Jestem jej wielką fanką, nie tylko ze względu na ponadczasowość, ale także ze względu na cudowne ilustracje.


Tym razem pod lupę wezmę Wiersze dla dzieci Juliana Tuwima. To szeroki wybór nieśmiertelnych wierszy, które zna każdy dorosły i powinno poznać każde dziecko. Utwory takie jak Rzepka, Słoń Trąbalski, Spóźniony słowik, Okulary czy Ptasie Radio to prawdziwa klasyka literatury dziecięcej. Nowoczesna, kolorowa, dynamiczna szata graficzna uprzyjemnia lekturę i pezykuwa wzrok. 

Autorem ilustracji jest Agata Krzyżanowska i muszę przyznać, że ta Pani ma niezwykły talent. Obrazki są bardzo szczegółowe, idealnie pasujące do danego wiersza. Przepiękna kolorystyka i nutka humoru przyciągają nawet dorosłych, a co dopiero mówić o dzieciach.



94 strony przepięknych i ponadczasowych wierszy jednego z najbardziej znanych twórców literatury dziecięcej. A wszystko to ukryte w twardej okładce, która przyciąga wielobarwnością!

Znacie tę książeczkę? Czy Wasze dzieci lubią wiersze?


03 grudnia

Pszczółka Maja - Powrót do ula - Recenzja książeczki

Pszczółka Maja - Powrót do ula - Recenzja książeczki
Witajcie.
Dziś przybywam do Was z propozycją od Wydawnictwa Media Service Zawada.


Pszczółka Maja to bohaterka bajek mojej epoki, choć moja Córeczka współcześnie uwielbia kiedy śpiewam jej piosenkę o ów owadzie. Prawda jest jednak taka, że to Pszczółka powszechnie znana i raczej przez większość osób lubiana :-) (nawet się zrymowało!)







Książeczka opowiada historię pewnego razu, kiedy sędzia Wosk przeprowadza kontrolę w ulu Mai. Gdy udaje się on do królewskiego skarbca, dzieje się coś niespodziewanego! Czy Maja i jej przyjaciele z łąki pomogą Woskowi odzyskać łaskę królowej? 

To 24 stronicowa, ciekawa historia zapisana dużą, czytelną książką co będzie ułatwiało starszakom samodzielne czytanie. Sama historia jest bardzo ciekawa i wciągająca, a ilustracje przyciągają uwagę młodego czytelnika. 



Książeczka dostępna również na:


03 grudnia

Blogujesz? Testujesz! Canpol Babies

Blogujesz? Testujesz! Canpol Babies
Witajcie.Po raz kolejny firma Canpol organizuje w swej Blogosferze możliwość zdobycia niezwykłych produktów. Tym razem do zdobycia 45 zestawów z podgrzewaczem i butelką Haberman.



Ja zgłosiłam się zarówno do testowania jak i organizacji konkursu. Może tym razem się uda. Zachęcam również Was do udziału w akcji!


02 grudnia

Peeling solny - zabieg SPA ze skałą wulkaniczną i czerwoną herbatą - BINGOSPA

Peeling solny - zabieg SPA ze skałą wulkaniczną i czerwoną herbatą - BINGOSPA
Witajcie! 

Dziś przychodzę do Was z kolejną recenzją kosmetyczną od marki Bingospa. A mianowicie peelingiem solnym z dodatkiem skały wulkanicznej i czerwonej herbaty. 


Wg zapewnień producenta peeling ten ma za zadanie złuszczać, wygładzać, oczyszczać i wyrównać koloryt. 

Pył ze skały wulkanicznej składającej się w 70% z krzemionki i związków alkaicznych ma pomagać w dokładnyn usunięciu martwrgo naskórka, skutecznie oczyszczać i wygładzać skórę. 

Z kolei czerwona herbata jest silnym antyoksydantem, bogatym w witaminy, związki mineralne oraz związki czynne biologicznie takie jak: alkaloidy, flawonoidy i aminokwasy, co sprawia, że skutecznie rewitalizuje i ujędrnia skórę. 

Moja opinia:

580 g peelingu zapakowano w duże, przeeźroczyste opakowanie, z plastikową nakrętką. Przyznam szczerze, że samo opakowanie nie jest zbyt praktyczne, a to dlatego, że "buteleczka" posiada dużą średnicę i bardzo źle obejmuje się ją jedną ręką, aczkolwiek jest to oczywiście możliwe i ja tak właśnie działam. 

Ziarenka peelingu są dość grube i wrażliwą skórę mogą podrażniać, dlatego w tym przypadku radzę zmieszać peeling z odrobiną oliwy lub jakiegoś olejku. Ja jednak jestem "gruboskórna" i nakładam go bezpośrwdnio na skórę już bez żadnych zmiękczaczy. 

Pelling ma bardzo przyjemny zapach! To jego ogromny plus. Naprawdę skutecznie złuszcza martwy naskórek. Skóra po jego użyciu jest niesamowicie gładka i oczyszczona. Jeśli po jego użyciu nałożymy jeszcze na skórę jakiś fajny balsam nawilżający to efekt ma podwójne "wow"! Nie zauważyłam wyrównywania kolorytu, ale faktem jest, że peeling poprawia mikrokrążenie i po jego użyciu widzimy lekkie zaczerwienienie skóry, które oczyście szybciutko schodzi. Ktoś powiedziałby, że to peeleing agresywny. Nie. Nie agresywny, ale tak jak wcześniej wspomniałam gruboziarnisty i o tym musimy pamiętać jeśli mamy delikatną skórę. 
Uwaga! Idealnie sprawdza się też jako peeling do stóp :-)

Używać można go 2-3 razy w tygodniu. Ja używam 2 razy i myślę, że to wystarczająco częstotliwość, aby fajnie wygładzić skórę, usuwając martwy naskórek. Reasumując, to produkt godny polecenia. Szczególnie dla osób, które lubią peelingi solne, gruboziarniste. 

A Wy, jakie peelingi do ciała lubicie najbardziej? Czy macie swój ulubiony?

29 listopada

Domowe sposoby na przeziębienie - TOP 10.

Domowe sposoby na przeziębienie - TOP 10.
Zbliża się okres wszechobecnych przeziębień, infekcji, kataru, kaszlu itd, itp. Ja w takich przypadkach na pierwszy ogień wrzucam domowe sposoby, które potrafią całkowicie zwalczyć wszelkie dolegliwości, pod warunkiem, że zastosujemy je oczywiście odpowiednio wcześnie, już przy pierwszych objawach gorszego samopoczucia. Mam kilka swoich ulubionych, które ratowały mi życie nawet podczas ciąży kiedy stosowanie medykamentów było wykluczone. Dziś chciałabym się z Wami podzielić. 


(źródło: wysokieobcasy.pl)


1. Syrop z cebuli

Pomocny przy kaszlu i bólu gardła. Drobno pokrojone kawałki cebuli zasypuję cukrem i odstawiam w ciepłe miejsce na ok. dobę. Syrop z cebuli należy spożywać ok. 3-5 razy na dzień, wtedy będzie pomocny. Dla mnie jego smak jest wstrętny, ale wiem też, że jest pomocny dlatego mimo wszystko do niego wracam. Przy tym specyfiku nasze otoczenie musi uzbroić się w cierpliwość, gdyż zionąć będziemy aromatem niezbyt przyjemnym.

2. Okład z liści kapusty

To sposób mojej babci. Wiele kobiet zna liście kapusty z okresu kiedy karmiły piersią, wówczas taki niepozorny listek potrafi baaaardzo pomóc przy zastoju czy zapaleniu tworzącym się w piersiach. Przy laktacji posługujemy się zimniutką kapuchą wprost z lodówki, a tutaj? Tutaj odwrotnie, liść kapusty wkładamy na kilka minut do gorącej wody, wyciągamy, rozbijamy tłuczkiem i przykładamy do szyi. Efekt dużo lepszy jeśli owiniemy się jeszcze szalikiem.

3. Inhalacje

Dobra na kaszel. Do miski z gorącą wodą dodajemy kilka kropel olejku. Może być eukaliptusowy,  miętowy lub sosnowy. Nachylamy się nad miską i wdychamy przez ok. 15 minut. Dobrze jest jeszcze dodatkowo nakryć na głowę i miskę ręcznik, aby opary nie uciekały w eter.

4. Rosół

Dobry nie tylko na kaca, ale i na zapchane zatoki. Najlepiej aby był jak najbardziej tłusty no i obowiązkowo gorący. Rosół przy przeziębieniu ułatwi pozbywanie się śluzu zalegającego w górnych drogach oddechowym.

5. Syrop z buraka

Wyśmienity na przeziębienie. Należy zetrzeć buraka, zasypać go cukrem i gotować przez ok. 20 minut, aż wypuści sok. Wypijamy jedną porcję dobowo przestudzonego syropu.

6. Płukanka z ziół lub soli

Zadziała przy bólu gardła. Do przygotowania potrzebna jest jedynie ciepła woda i zioła, do wyboru: szałwia, tymianek, rzepik. Można także zastosować zwykłą sól, wtedy zyskamy właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne.

7. Chrzan

Posiada właściwości bakteriobójcze i przeciwwirusowe. Jest jedną z bardziej skutecznych metod domowych jeśli chodzi o łagodzenie kataru. Można wdychać aromat świeżo startego chrzanu lub zjeść go troszeczkę. efekt murowany!

8. Czosnek

Ma właściwości przeciwwirusowe i antybakteryjne. Jest zalecany przy przeziębieniu. Jedna z najbardziej znanych metod naturalnej walki z przeziębieniami. Można go przyjmować w różnych postaciach, posmarować nim chlebek lub dodać do ciepłego mleka z miodem. Ja preferuję tę drugą opcję właśnie. Muszę przyznać, że czosnek również (podobnie jak i cebula) niejednokrotnie wydobył mnie z opresji. Podobnie jak w przypadku cebuli, trzeba zrobić sobie zapasy gumy do żucia i dobrej pasty do zębów. 

9. Herbata z miodem i cytryną lub sokiem malinowym

O tak. Nawet dziś, po rytuale "przedświątecznego mycia okien" pozwoliłam sobie na tę pyszną przyjemność. Tak po prostu zapobiegawczo, dla rozgrzania. Miód osadza się na błonach śluzowych i łagodzi podrażnienia gardła oraz działa hamująco na rozmnażanie się bakterii. Sok z malin działa jak "antybiotyk", a cytryna ułatwia przełykanie obolałemu gardłu.

10. Herbata ziołowa

Najlepiej działa z czarnego bzu (choć ja wolę stosować syrop z czarnego bzu, jest fantastyczny, polecam!), lipy lub malin. Wszystkie te specyfiki działają napotnie, co jest niezwykle ważne kiedy dopada nas gorączka. Herbatki pomagają obniżyć temperaturę ciała, a pocąc się pozbywamy się z naszego organizmu toksyn.


A TERAZ NAJWAŻNIEJSZE! 
Pewnego razu złapałam infekcję. Byłam wtedy szaloną nastolatką, która myślała, że szybko i samo przejdzie. Wszelkie powyższe eliksiry brzydziły mnie. Nie przeszło. Musiałam więc udać się do lekarza. I pamiętam znakomicie to co wtedy mi powiedział. A mianowicie, że przy KAŻDEJ infekcji najważniejsze jest NAWADNIANIE organizmu. Pić, pić i jeszcze raz pić. Wodę, herbaty, herbatki. Pomogą one szybciej pozbyć się z organizmu wszelkich drobnoustrojów. I tej zasady od tamtego czasu trzymam się przy przeziębieniach rękoma i nogami. 


A czy Wy przy przeziębieniu także stosujecie domowe sposoby? Jakie są wasze ulubione i najbardziej pomocne? Czekam na Wasze opinie. 

27 listopada

Opowieści bibilijne na dobranoc - wydawnictwo promic

Opowieści bibilijne na dobranoc - wydawnictwo promic

Witajcie!

Dziś kolejna recenzja literacka dla dzieci. Tym razem nieco nietypowa, bo związana z tematyką religijną. 

Opowieści bilibijne na dobranoc to ciekawa propozycja od wydawnictwa Promic. Wydawnictwo obecne jest na rynku od ponad 30 lat i zajmuje się tworzeniem literatury katolickiej, także dla dzieci. Właścicielem wydawnictwa jest Zgromadzenie Księży Marianów - najstarszy polski zakon męski. 


Opowieści bibilijne na dobranoc to przepięknie ilustrowane przypowieści  bibilijne. W książce spotykamy znane postaci ze Starego i Nowego Testamentu, m.in. Adama i Ewę, Noego, Dawida, króla Salomona, Jezusa, Maryję oraz apostołów. Przemawiające do wyobraźni, nastrojowe opowieści wprowadzają młodych czytelników w świat wiary i wartości chrześcijańskich. Co więcej, są one ułożone w sposób sprzyjający wyciszeniu i wpisujący się w atmosferę zasypiania. Każda z historii jest zakończona krótką modlitwą na dobranoc.


Naprawdę świetna pozycja, jeśli już od najmłodszych lat chcemy przekazać dziecku wartości religijne, które sami wyznajemy.


Co sądzicie o literaturze katolickiej dla dzieci? Czy jest ważna i potrzebna? Moim zdaniem tak. A jakie jest Wasze zdanie? 


23 listopada

Wybór imienia dla dziecka

Wybór imienia dla dziecka

Wybór imienia dla dziecka nie zawsze jest prosty. Chcemy, aby nasze dziecko czuło się w nim i z nim dobrze. Pamiętam, że mój Brat jeszcze jako nastolatek nie był zadowolony ze swojego imienia, wstydził się go. Dopiero w dorosłym życiu zamienił je w swój atut.




Dla naszej Córeczki mieliśmy dwie propozycje. W zasadzie Mąż miał. Umówiliśmy się, że jeśli będzie syn to imię wybiera mama, jeśli córka to tatuś. Oboje z Mężem jesteśmy tradycjonalistami, nie lubimy dziwnych, wymyślnych imion więc propozycję Męża zaakceptowałam bez wahania.

Bywa, że przy wyborze imienia chcą uczestniczyć wszyscy członkowie rodziny nawet i tej dalszej. Decyzję w tej kwestii powinni jednak podejmować sami rodzice. To oni muszą wybrać, myśląc tu przede wszystkim o dziecku, o jego przyszłości, a nie o niespełnionych fanaberiach rodziny. Nie należy sugerować się zdaniem innych, nawet najbliższych nam osób.

Jeśli już mamy wśród imion swoich faworytów to moim zdaniem warto zgłębić ich znaczenie. Nie po to, żeby bezsensownie dobierać imiona do porządanych u naszego dziecka cech charakterów, bo tego przecież wybór imienia nam nie zapewni i nie każda Alicja będzie towarzyska, a Agatka pracowita, ale po to aby poznać jego etymologię, pochodzenie. Czy wiesz co oznacza Twoje imię? Skąd się wywodzi? Co oznacza?

Wybierając imię dla dziecka warto zastanowić się nad tym jak i czy w ogóle będziemy mogli zdrabniać imię. To ważne, bo przecież niezbyt przyjaźnie brzmiałby Franciszek w kierunku kilkutygodniowego kruszynka. Franio, Franuś - przyznajcie sami - brzmi przesłodko i idealnie pasuje do małego szkraba.

Ważne jest też to, aby imię pasowało do nazwiska. Sami z Mężem zestawialiśmy jego propozycje z nazwiskiem, wsłuchując się uważnie czy wszystko do siebie pasuje. Zapisywaliśmy nawet imię i nazwisko Córeczki na kartce, aby zobaczyć też wizualnie jak całość będzie się prezentować w danym zestawieniu. Jeśli posiadasz długie nazwisko to imię powinno być raczej krótkie i odwrotnie. 

Jeśli wybierzesz dla dziecka imię popularne zapewnisz mu spokój duszy, nie będzie wyśmiewane przez kolegów. Jest jednak druga strona medalu czyli powszechność. Może bowiem zostać kolejną Julką lub Antosiem (ja jednak specjalnie by się tym nie przejmowała).

Z wyborem imienia wiąże się ogromna odpowiedzialność. To coś na lata, na całe życie w zasadzie. Nad wyborem imienia dla naszego dziecka warto pochylić się na dłużej. "Dotknąć"  temat z każdej strony, aby później niczego nie żałować.

A Wy jakie imiona wybraliście dla swoich dzieci? Czy lubicie swoje własne imiona? A może macie swoje ulubione?



P.S. Zapraszam do udziału w Mikołajkowym konkursie dla dzieci, który organizowany jest na moim fanpage`u wspólnie z Wydawnictwem Media Service Zawada.

21 listopada

Gadżety przydatne przy karmieniu piersią - TOP 5

Gadżety przydatne przy karmieniu piersią - TOP 5
Kiedy byłam w ciąży, a czas mijał nieubłaganie, coraz bardziej popychając mnie w kierunku mety, zaczęłam snuć idealne plany. Idealne wizje o idealnym karmieniu piersią nie były, aż tak idealne jak się wydawały. Droga karmienia piersią była dla mnie i dla mojej Córeczki niezwykle wyboista i kręta, ale dałyśmy sobie radę i pokonywałyśmy ją dzielnie przez bite 5 miesięcy. Tyle trwała bowiem nasza wspólna przygoda z (początkowo) karmieniem piersią oraz (końcowo) z karmieniem piersią inaczej.

Wiadomo. Każda czynność wymaga jakichś narzędzi. Ktoś zapyta "a co niby może być potrzebne przy karmieniu piersią prócz cycka?". Otóż nic bardziej mylnego. W naszych chwilach karmienia piersią towarzyszyło nam wiele ułatwiających ten proces gadżetów, dziś przedstawię Wam nasz (swój) TOP 5:

1. Poduszka do karmienia

Oj tak. Niezwykła, długa poducha, którą wraz z Mężem pieszczotliwie nazwaliśmy " Wężem". Początkowo ułatwiała mi zasypianie w towarzystwie wielkiego, ciążowego brzucha. Później kiedy ów brzuch znikł, mogłam się nią solidnie owinąć, położyć na niej Córeczkę i karmić ją do woli. To mój numer 1, który pomógł mi odciążyć kręgosłup.


2. Wkładki laktacyjne

Okazały się niezbędne nie tylko podczas wyjść z domu, ale głównie właśnie w domu. Pozwoliły mi uniknąć codziesięciominutowego (a może i częstszego) przebierania się od pasa w górę.


3. Laktator

Przydał się i w trakcie KP kiedy pojawiły się problemy z laktacją, ale swoją główną funkcję pełnił idealnie w trakcie KPI. Wówczas stał się moim najlepszym przyjacielem, staliśmy się nierozłączni jak Bonnie i Clyde, jak Chip i Dale. Spędzaliśmy ze sobą wiele godzin, wiele dni, wiele nocy. Bez niego naprawdę nie dałabym rady i brzydko mówiąc dużo szybciej rzuciłabym karmienie piersią w cholerę. Pragnę nadmienić, że przyjaciół laktatorów miałam dwóch. Jeden manualny, drugi elektryczny. Ten drugi skradł moje serce już po pierwszym spotkaniu.


4. Maść kojąca

Początkowo moje piersi bardzo odczuły nową sytuację. Nie będę wdawać się tutaj w szczegóły, bo jak sami się zapewne domyślacie nie należą one do zbyt przyjemnych. Sam fakt jednak, że zużyłam kilka opakowań maści, przywodzi na myśl najgorsze. I tak też było. Na szczęście przetrwałam zły i bolesny czas, aby później mogło być już tylko lepiej.


5. Woreczki do sterylizacji mikrofalowej

Temu kto je wymyślił mogliby dać Nobla. No dobra, przesadziłam. Ale powinni odpowiednio uhonorować wynalazcę. Kobiety zwyczajnie karmiące piersią zapewne nie znają tego gadżetu. Zupełnie o nim nie słyszały lub gdzieś tam pobieżnie się z nim spotkały. Ja jako matka KPI byłam od nich (początkowo, bo potem odkryłam kilka wad) uzależniona. Odciągając mleko z piersi i podając je Córce z butelki byłam zmuszona do ciągłej sterylizacji butelek i smoczków. Były momenty kiedy miałam wrażenie, że pomiędzy odciąganiem pokarmu, a klasyczną sterylizacją butelek metodą garnkową, mam czas jedynie na przewijanie zużytego pampersa Córki. Z pomocą przyszły wówczas specjalistyczne woreczki do wielokrotnej sterylizacji w mikrofalówce. O, jakaż była moja radość kiedy zamiast sterczeć 5 minut nad gotującymi się w garncu butelkami, mogłam włożyć butelki do woreczka, zalać wodą i całą zawartość włożyć na pełne 3 minuty do mikrofalówki podczas, gdy ja w tym czasie mogłam nie tylko zmienić Córeczce pampersa, ale i ponosić ją, poprzytulać, pobawić się. Każda mama wie bowiem jak cenna jest każda minuta i jak wiele można w tym czasie zrobić.


Na tym jednak nie kończy się lista moich "karmieniowych pomocników". Mogłabym tu jeszcze wymieniać słód jęczmienny, samosterylizujące się butelki itd, itp. Ale skoro top to top i nie ma tu z czym dyskutować.

A jakie gadżety sprawdziły się u Was w trakcie karmienia piersią?

19 listopada

Jedwabne mleczko do ciała z Noni - Bingospa

Jedwabne mleczko do ciała z Noni - Bingospa
Witajcie!

Dziś przychodzę do Was z kolejnym postem kosmetycznym. Jestem ogromną fanką wszelkiego rodzajów balsamów, mleczek i maseł do ciała. Bardzo lubię eksperymentować w tej materii i nigdy jeszcze nie było tak, abym po wysmarowaniu jakiegoś mazidła kupowała je ponownie. Nie. Za każdym razem bowiem lubię sięgnąć po coś nowego. Tym razem po jednym z balsamów serii Nivea padło na mleczko marki Bingospa z ekstraktem z Noni. Bardzo lubię kosmetyki tej firmy. To dobra jakość za niewielką cenę. 

Zapytacie jednak co to jest to Noni?
Noni, inaczej zwana morwą indyjską to krzew pochodzący z południowo-wschodniej Azji i wysp Pacyfiku. Właściwości i działanie Noni od wieków doceniają mieszkańcy Polinezji. W polinezyjskiej medycynie ludowej surowcem leczniczym są niemalże wszystkie części tej rośliny, jednak szczególne właściwości zdrowotne przypisuje się owocom Noni. Noni może pomóc na reumatyzm, łuszczycę, alergię, infekcje zatok, bóle miesiączkowe, zapalenie stawów, wrzody, skręcenia, urazy, depresję, przeziębienie, grypę oraz bóle głowy. Mówi się nawet, że może pomagać w chorobie nowotworowej. Noni wykorzystywane jest także w kosmetyce i farmacji. Ekstrakt z Noni świetnie pielęgnuje skórę, z uwagi na duże zawartości witamin i minerałów. Idealnie nadaje się do pielęgnacji skóry suchej i odwodnionej. Owoc Noni poprawia kondycję naskórka i odżywia go, zmiękcza i nawilża oraz łagidzi podrażnienia. Wzmacnia także naturalną barierę skóry, przez co zapobiega utracie wody przez skórę. 



A teraz czas na moje odczucia. Ów mleczko stosuję do codziennej pielęgnacji. Używam go każdego wieczoru, po kąpieli. Nakładam na dobrze wysuszoną ręcznikiem skórę. 

Jedwabne mleczko do ciała z ekstraktem z Noni, glonów morskich oraz oliwek jest ukryte w poręcznym opakowaniu z pompką. Pojemnošć mleczka to 500 ml. Jest bardzo wydajne i nawet przy codziennej pielęgnacji starcza na długo.

Mleczko posiada lekką konsystencję, która szybko się wchłania i na szczęście nie pozostawia na skórze nieprzyjemnego, tłustego filmu. Dziękie lekkiej konsystencji mleczko ekspresowo rozprowadza się na skórze.

Mleczko przyjemnie wygładza i zmiękcza skórę. Fajnie nawilża. Pachnie bardzo delikatnie, nienachalnie co dla mnie jest ogromnym plusem w tego typu kosmetykach. Nie lubię kłaść się spać wysmarowana jakimś intensywnie pachnącym mazidłem.

A czy Wy znacie kosmetyki marki Bingospa? Co o nich myślicie? Macie swoje ulubione? 




16 listopada

Konkurs - Karmienie piersią jest dla mnie...

Konkurs - Karmienie piersią jest dla mnie...
Drogie Panie (Panowie Mężowie także!)


Dzięki uprzejmości marki LOVI udało mi się wejść w posiadanie zupełnej NOWOŚCI jaką jest laktator manualny Expert. Posiadam 2 laktatory tej firmy, jeden manualny, drugi elektryczny (ten drugi dzięki uprzejmości niezwykłej osoby). Kiedy dowiedziałam się, że w drodze do mnie jest kolejny laktator uznałam, że chcę aby posłużył on komuś innemu, kto będzie go potrzebował równie mocno jak i ja w całym okresie karmienia piersią swojej Córeczki. Zadecydowałam, iż zorganizuję konkurs. Konkurs, który da szansę wszystkim obecnym oraz przyszłym mamom na zdobycie tego cudownego produktu. 

Oto kilka słów na temat nagrody konkursowej:


Laktator ręczny LOVI Expert to wsparcie dla mam odciągających pokarm i niemających większych problemów z karmieniem piersią. Laktator jest delikatny i skuteczny dzięki silikonowemu lejkowi i zastosowaniu technologii odciągania 3D PUMPING(równoczesne połączenie opcji masowania, naciskania, zasysania). Wraz z dodatkowymi elementami zestawu tworzy kompletne rozwiązanie dla mamy i dziecka chroniące laktację i wspierające naturalne karmienie.

W zestawie:

  • część główna laktatora z adapterem i butelką Medical+ 150ml   
  • elementy do karmienia i przechowywania pokarmu (smoczek MINI, nakrętka, dysk)       
  • kubeczek do pojenia ze skalą  
  • podstawka stabilizująca
  • woreczek do przechowywania części     
  • elementy zapasowe      
  • 6 szt. wkładek laktacyjnych Discreet Elegance – w różnych kolorach       
  • profesjonalny "Przewodnik LOVI po karmieniu piersią"  

(opis pochodzi ze strony lovi.pl)



Regulamin konkursu

  1. Organizatorem Konkursu jest Vademecum Mamy.
  2. Nagrodą w Konkursie jest Laktator Ręczny Expert firmy Lovi.
  3. Przyznana w Konkursie nagroda nie podlega zamianie na inną nagrodę lub na jej równowartość pieniężną.
  4. Konkurs trwa od 16.11.2018 roku do 16.12.2018 roku.
  5. W Konkursie mogą wziąć udział wyłącznie osoby pełnoletnie, zamieszkałe na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
  6. Udział w Konkursie jest dobrowolny i nieodpłatny.
  7. Jeden uczestnik może dokonać jednokrotnego zgłoszenia do Konkursu.
  8. Przed przystąpieniem do Konkursu, Uczestnik powinien zapoznać się z treścią niniejszego Regulaminu, zgłoszenie się Uczestnika do udziału w Konkursie oznacza, że Uczestnik           zapoznał się z treścią Regulaminu i akceptuje jego zapisy.
  9. W konkursie zostanie wyłoniony jeden zwycięzca.
  10. Przy wyłanianiu Zwycięzcy Konkursu, Organizator oceniać będzie odpowiedzi na pytania konkursowe, biorąc pod uwagę ich poprawność, a także oryginalność i kreatywność.
  11. Wszystkie nadesłane odpowiedzi będą sukcesywnie publikowane w poście konkursowym na blogu. 
  12. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 7 dni od daty zakończenia  konkursu i umieszczone zostaną na blogu oraz  facebooku
  13. Zwycięzca ma obowiązek zgłosić się do Organizatora w ciągu 3 dni od opublikowania wyników konkursu w celu podania danych adresowych do wysyłki. W innym przypadku zostanie wybrany nowy zwycięzca. Dane należy kierować pod adres [email protected]
  14. Nagroda jest wysyłana przez Organizatora konkursu. Wysyłka odbywa się jedynie na terenie kraju na koszt organizatora. Organizator konkursu nie odpowiada za         termin oraz stan nadesłanej nagrody
  15. Uczestnik konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie przez Organizatora swoich danych osobowych na potrzeby organizacji konkursu i wysyłki nagrody
  16. Dane osobowe będą przetwarzane jedynie w celu rozstrzygnięcia konkursu i dostarczenia nagrody.
  17. Konkurs nie jest loterią promocyjną w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt. 9 Ustawy o grach i zakładach wzajemnych z dnia 28.07.1992 r. i nie podlega regułom zawartym w      ww. ustawie oraz rozporządzeniach wykonawczych do tej ustawy
  18. Organizator ma prawo zmieniać warunki regulaminu przed wcześniejszym poinformowaniem Uczestników o dokonanej zmianie
  19. Konkurs nie jest w żaden sposób sponsorowany, popierany ani prowadzony przez serwis Facebook. Serwis Facebook jest w pełni zwolniony z odpowiedzialności


Aby móc wziąć udział w konkursie należy dokończyć następujące zdanie:

KARMIENIE PIERSIĄ JEST DLA MNIE...

Odpowiedzi można udzielić w komentarzu na blogu/Facebooku lub przesyłać mailowo na adres: [email protected]


Pamiętaj!
- Będzie mi niezmiernie miło jeśli polubisz Vademecum Mamy na Facebooku lub/i zaobserwujesz bloga (koniecznie poinformuj o tym w komentarzu)
- Będzie świetnie jeśli na Facebooku na swojej osi czasu udostępnisz post konkursowy i zaprosisz do zabawy swoją najlepszą Przyjaciółkę (albo dwie, żeby żadna z nich się nie obraziła :-))

Z niecierpliwością czekam na Wasze odpowiedzi.
Powodzenia!


Nadesłane odpowiedzi konkursowe:


1. Z Mojego Punktu Widzenia

Karmienie piersią jest dla mnie uczuciem, którego jeszcze nie znam. Zawsze jednak podziwiam kobiety, które chcą karmić piersią swoje dzieci. Super, gdy robią to też w miejscach publicznych bez skrępowania, przecież to naturalne! 

2. Katarzyna Pluta

Karmienie piersią jest dla mnie magią. To jedno słowo oddaje wszystko co na ten temat myślę :)

3. Unknown (17 listopad)

Bycie mamą to ogromna radość, miłość, nowe obowiązki i doświadczenia. Jednym z niezapomnianych doświadczeń jest dla mnie karmienie piersią, które nie zawsze okazuje się być proste – początki z moich pierwszym synem były ciężkie. Maluszek miał problem ze złapaniem sutka. Sama siebie obwiniam, że nie potrafię nakarmić własnego dziecka. Prawię wpadłam przez to w depresję. W szpitalu położne trochę pomagały przystawiać dziecko do piersi, ale po wyjściu do domu zaczął się krzyk i ryk . Dziecko głodne, więc po wielu próbach sięgnęłam po laktator i odciągnęła m mleko i dałam z butelki . Już myślałam, że moja przygoda z karmieniem piersią dobiegła końca, ale z pomocą przyszła cudowna doradczyni laktacyjna, która przywróciła mi wiarę w siebie , pokazała skuteczne metody i następnego dnia się udało . Mój syn zaczął profesjonalnie pić z piersi. Jak się już przyssał to karmiłam go aż do 17 miesiąca. Z drugim synkiem było już łatwiej. Od początku bezproblemowo pił z piersi. Teraz ma 8 miesięcy i nasza przygoda trwa dalej . Podsumowując karmienie wymaga od mamy nie lada cierpliwości i wytrzymałości...ale warto, bo jest to cudowna bliskość i więź z własnym dzieckiem. Wiem, że karmiąc dziecko piersią, daje mu to co najlepsze i czuję się spełniona.

4. 0202oliwcia

Witamy z 6 letnią Oliwka która była kp i z 13 miesięczna Małgosią która jest nadal cycoholikiem :-) 
Karmienie Piersia dla Mnie jest czymś najpiękniejszym co można dać dziecku a to co otrzymujemy w zamian jest nie do opisania miłość te małe łapki wtulone w Nas i ten wzrok <3 nie kazda zdroga jest łatwa nasza też nigdy nie była i nie chodzi to o sam początek a o całokształt było powątpiewanie smutek i morze wylanych łez ale ostatecznie dajemy rade co nas bardzo cieszy :-) a teraz życie stawia nas przed kolejnym wyzwaniem a mianowicie 12 tc a tu cycoholik jeszcze dossany może byc ciezko ale co ??? Damy rade bo kto inny jak nie my .Pozdrawiamy



5. Karolka Ark

Karmienie piersią jest dla mnie ważne
I mówię to bardzo poważnie
Gdy córka pije mleczko swoje
Cieszy się bardzo serce moje
Czyje wtedy ogrom miłości 
Staram się oddać wiele czułości 
Gdy mam córkę w swych ramionach
Trzymam malutką rączkę w dłoniach


6. Anita Cichoń

KARMIENIE PIERSIĄ JEST DLA MNIE-tworzeniem niezwykłej więzi między matką a dzieckiem (👶🤝👩);
-wspieraniem systemu odpornościowego maluszka (💪silny jak lew 🦁);
-mniejszym prawdopodobieństwem, że maleństwo będzie miało infekcje uszu, układu oddechowego oraz układu pokarmowego (zdrowy jak koń 🐎);
-niezwykle zadbaną skórą maluszka (skóra miękka jak aksamit 🇧🇼);
-podstawą do prawidłowego rozwoju mózgu dziecka (mądry jak sowa🦉);
-dbaniem o wzrok malucha od pierwszych dni życia (sokoli wzrok 🦅);
-początkiem oszczędzania na ortodoncie i dentyście (lokata bankowa 💰);
-dbaniem o zmniejszenie ryzyka nadciśnienia tętniczego dzieciątka (❤️ serce silne jak dzwon 🔔).


7. Ewelina Olszewska 

Dla mnie karmienie piersią to wielkie wyzwanie. Będąc w ciąży zaplanowałam sobie, że będę karmiła piersią jak najdłużej. Nie mogłam się doczekać tego momentu. Chciałam być prawdziwą ,,Matką Polką". Jednak problemy zaczęły się już od samego początku- na sali porodowej synek nie chciał jeść, udało się dopiero za kolejnym podejściem. Następnie całą dobę spał i nie chciał ssać piersi. Prosiłam o pomoc personel szpitala-jednak moje prośby zostały zbagatelizowane- dodam, że to moje pierwsze dziecko:) Synek nie mógł złapać piersi, denerwował się, miałam wklęsłe brodawki. Przystawianie go do piersi - był to horror dla mnie i dla niego. Jadł z piersi tylko 2 tygodnie, ale był bardzo marudny, słabo przybierał na wadze. Położna zadecydowała, abym odciągała pokarm i dokarmiała butelką- i był to błąd mojego życia. Od tamtej pory syn całkowicie odrzucił pierś. Próbowałam wspólnie z położną wiele sposobów- nakładki też nie pomogły. Jedynym wyjściem było odciąganie mleka laktatorem i podawanie z butelki. I tak Karmię Piersią Inaczej już 12 miesięcy. Jest to dla mnie wielkie wyzwanie- każdą wolną chwilę spędzam na laktatorze, również w nocy wstaję co 3 godziny. Na szczęście mleka miałam zawsze sporo, także kryzysy omijały mnie. Walczę każdego dnia o każdą kroplę mleka -bo chcę karmić synka jak najdłużej.
Jednak bardzo brakuje mi bliskości z dzieckiem przy piersi, czuję niedosyt-tak bardzo chciałam karmić piersią!!! Mimo wielu chwil zwątpienia nie poddaję się, bo wiem, że moje mleko jest najcenniejsze dla mojego dziecka. Laktator to mój przyjaciel 24 godziny na dobę, mam go zawsze przy sobie:) Jednak przykre jest to, że mimo tego, że wszędzie mówi się o karmieniu piersią jako najlepszą alternatywą w szpitalu nie otrzymałam żadnej pomocy w tym kierunku. Położne proponowały mi mieszankę dla synka. Odmówiłam i walczyłam sama- z mamami z sali, które karmiły piersią.
Kocham mojego synka najbardziej na świecie i każdego dnia daję mu to co mam najcenniejsze-moje mleko, a on odwdzięcza mi się pięknym uśmiechem od samego rana!!! Karmienie piersią inaczej to też karmienie piersią, także nie czuję się absolutnie gorsza od innych mam!:)

8. Patrycja F. 


Karmienie piersią jest dla mnie najdziwniejszym zjawiskiem, jakie mi się w życiu przytrafiło! Karmić piersią nie lubię, denerwuje mnie to ciągłe "wywalanie cycków", rozciągnięte biustonosze, ulubione sukienki wiszą na wieszakach w szafie bo nie nadają się do karmienia. W oczach córki przyklejonej do piersi nie widzę wdzięczności tylko ponaglanie... Na dodatek musiałam przestać jeść nabiał ze względu na skazę białkową u Córki a jogurty i ser żółty uwielbiam. 

I, w tym wszystkim, za żadne skarby nie chcę przestać karmić! Nie wyobrażam sobie odstawienia Malutkiej. Takie to dziwne uczucie!



9. Dominika Mig



Karmienie piersią jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ mleko matki dostarcza maluszkowi niezbędnych składników takich jak oligosacharydy. Naturalne karmienie ,,buduje" odporność dziecka jest to również pogłębianie niezwykłej bliskości między matką a dzieckiem💓


10. Joanna Potocka

Karmienie piersią jest dla mnie
I wiem to całkiem dokładnie!
Będzie bowiem ze mnie mama,
Chociaż w szoku jestem sama.
Z mężem już się szykujemy,
Coś po troszku kupujemy,
Lecz dość sporo nam brakuje,
Więc pomocy poszukuję.
Dziecku ja przychylę nieba,
Więc je dobrze karmić trzeba,
Ale czasem też odpocząć,
No i co tu wtedy począć?
Z nieba nam La Mamma spada,
Świetny konkurs tu przedstawia,
Nam potrzeba tegoż stwora,
W formie ręcznego Laktatora.
Bo gdy dziecię nakarmione,
Mlekiem z piersi uraczone,
Mama podziękuje skromnie,
Laktator wspomoże ogromnie!



11. Katarzyna Wierzba

Karmienie piersią jest dla mnie...CUDEM💖Nikt nie obiecywał mi,że droga mleczna usiana jest różami,nikt nie mówił że są na niej zakręty,wyboje gdzie można się potknąć,przewrócić,ale za każdym razem należy wstać,nie poddawać się i walczyć dalej dla maleństwa.Teraz kiedy po raz drugi zostałam mamą 14 miesięcznej córeczki,urodzonej z podwójną anemią,karmienie jest moim priorytetem!!!Musze pić dużo barszczu czerwonego i jak najczęściej przystawiać ją do piersi,przekazując jej w ten sposób czerwone krwinki.To naprawdę działa,jej wyniki morfologii cudownie pną się w górę,ale niestety zaczęła się walka,bo córeczka nie chce ssać,zdaniem lekarza przez zmianę smaku mleka :( Wpadłam na pomysł odciągnięcia mleka zwykłym najprostszym laktatorem ręcznym-masakra,zmęczyłam się niesamowicie,siódme poty wylałam,podałam butelkę córeczce i jest pije (y) Teraz to już nasz sposób na karmienie,choć w nocy ssie pierś na spaniu bez szemrania =D Czytając tu zalety laktatora Ręczny Expert ,mam wrażenie,że czytam bajkę,że to nie możliwe,by odciąganie pokarmu było tak proste,łatwe,szybkie i w dodatku przyjemne i wygodne.Jeśli to prawda to ja chcę w tej bajce z córeczką zagrać główną rolę 💖


12. Unknown (21 listopad)

Karmienie piersią jest dla mnie brakującym puzzlem, idealnie pasującym do układanki pt. macierzyństwo. Fantastycznie scala bliskość, radość i szczęście. Pozwala na zatopienie się w tym wyjątkowym stanie duszy. Jest niesamowitym czasem tylko dla mnie i dla mojego syna. Sprawia, że wszystko inne przestaje być ważne, nie liczą się problemy, kłopoty i zmartwienia. Te malutkie oczka wpatrzone w moja twarz i moja pewność, że daję swemu dziecko jedynie to, co najlepsze - bezcenne!

13. Marta J. 

Cz. 1 Dla mnie karmienie piersią jest piękną, ale trudną drogą. Mąż się ze mnie śmieje, że jestem matką walczącą a nie karmiącą. Długo przygotowywałam się do macierzyństwa. Czytałam artykuły, badania, wypowiedzi ekspertów, rozmawiałam z lekarzami. Jednego byłam pewna - chcę i będę karmić piersią. Ale to nie było proste, bo w naszym społeczeństwie świadomość tego czym jest karmienie piersią, jak przebiega, z czym się wiąże jest zatrważająco niska, nawet wśród lekarzy. I tak zostałam matką walczącą. Najpierw walczyłam z położnymi w szpitalu, które usilnie próbowały namówić mnie na dokarmianie synka mlekiem modyfikowanym. "Bo on płacze, a skoro płacze to głodny." "A on i tak ciągle na pani wisi, to pewnie się nie najada, za mało ma pani mleka..." itd. Raz uległam, bo zwątpiłam w siebie, ale następnego dnia przyszedł mąż i szybciutko ustawił mnie do pionu;) Potem walczyłam z położnymi na temat tego co mi wolno jeść "Będzie pani jadła te babeczki z truskawkami?! Pani żartuje? Proszę powiedzieć mężowi, żeby zabrał te banany/winogrona/brzoskwinie! Matka karmiąca nie może jeść cytrusów! A mizeria? Broń Boże! Chce mieć pani nieprzespaną noc? Najgorzej jak pani zje buraczki. Truskawki to można, bo nasze polskie, ale pomarańcze to proszę odłożyć! Proszę pić bawarkę! Absolutnie, żadnej bawarki!" i tak cały dzień. Każda mówiła co innego, ale generalnie wychodziło na to, że oprócz wody i gotowanego kurczaka to nic nie mogę włożyć do ust. Tłumaczyłam każdej położnej z osobna, powoływałam się na wyniki badań, zalecenia różnych organizacji - nic, jak grochem o ścianę. One wiedzą lepiej, a to że moje dziecko nie płacze pomimo mojej diety to świadczy tylko o tym, że odporny egzemplarz mi się trafił. Potem taka samą batalię stoczyłam w domu z babcią, mama i teściową. 
Synek pięknie jadł, właściwie mógł cały dzień wisieć na piersi, a ja przy każdym karmieniu płakałam. Nie ze szczęścia, a z ogromnego bólu. Moje brodawki były w opłakanym stanie, rana na ranie. Oszczędzę Wam szczegółów. Kiedy tylko widziałam, że mały się budzi, łzy napływały mi do oczu, bo to znaczyło, że zaraz muszę go nakarmić. Zagryzałam zęby, wbijałam nogi w podłogę lub oparcie łóżka i karmiłam. Położna środowiskowa i pediatra twierdziły, że mały ładnie się przystawia i że piersi się muszą zahartować. Ale mijały dni, a nie było żadnej poprawy. Zaczęłam szukać na własną rękę. Przekopałam internet, w tym zagranicznego youtuba, żeby odkryć, że syn wcale dobrze nie chwyta. Zaczęłam go karmić w pozycji "spod pachy" odpowiednio go przystawiając i pilnując by dobrze chwytał brodawkę, a w ciągu kilku dni piersi zaczęły się goić.
Jak już udało mi się wszystkich przekonać, że mogę jeść wszystko, a brodawki doszły jako tako do siebie, okazało się, że mały ma prawdopodobnie skazę białkową. Przeszłam na dietę bezmleczną. Skóra synka się poprawiła, ale niecałkowicie. Odstawiłam więc też wołowinę, jajka i kurczaka. Teraz zaczęłam walczyć z układaniem swoich posiłków. Nawet nie wiecie w jak wielu produktach jest mleko i jaja. Na tej diecie mocno schudłam, ważę już 7 kilogramów mniej niż przed ciążą, włosy lecą mi garściami, ale zaczynam być specjalistką w pysznych potrawach bezjajecznobezmlecznych:)


Cz 2. A potem przyszło zapalenie piersi. Gorączka 40 stopni, dreszcze, ból całego ciała i obrzęk i zasinienie piersi. Wizyta na nocnej pomocy lekarskiej. Lekarz pomimo moich próśb i wymienieniu kilku innych możliwych opcji, przepisuje mi antybiotyk, przy którym nie mogę karmić piersią - bo on się nie zna. Pielęgniarka dyżurująca robi mi agresywny bolesny masaż piersi, bo to trzeba rozgrzać i ściągnąć. Na moją odmowę dokończenia tych tortur reaguje prychnięciem i stwierdzeniem, że jak nie rozmasuję, to wrócę tu z ropniem. Zaciskam zęby, nie wykupuję antybiotyku. Znowu przeczesuję internet. Mąż leci szukać w sklepach całodobowych kapusty, a do tego ibuprom, rozpoczynanie karmienia od chorej piersi, zmiana pozycji karmienia i jeszcze kilka innych drobnych sztuczek, które sprawiają, że po 3 dniach zapalenie piersi mija. Bez antybiotyku!
Ząbkowanie i przeziębienie u małego. Synek marudny, nie chce jeść. Moje piersi bolą z nadmiaru mleka. Mąż kupuje w najbliższej aptece laktator ręczny, ale nawet nie napisze do czego on się nadaje. Zaczynam ściągać pokarm ręcznie. Ręce mi mdleją, ale jakoś to idzie. W końcu nawet całkiem nieźle - przynajmniej tak mi się wydaje. Ja czuję ulgę, a z odciągniętego mleka robię zapasy, bo niedługo wracam do pracy. I tak to się ciągle kręci, już 6 miesięcy. Raz jest lepiej, raz gorzej. Czasem nadal muszę walczyć z lekarzem, który ze względu na alergię małego usilnie proponuje przejście na specjalistyczne mleko modyfikowane, czasami walczę z obsługą w restauracji/urzędzie, która zapytana o miejsce, w który mogę nakarmić syna, wskazuje mi toaletę (!), czasami walczę ze sobą, kiedy przychodzi kolejna noc, w której synek budzi się na karmienie co pół godziny. Moja historia karmienia jest trudna, ale nie wyjątkowa. Wiele jest takich historii i takich mam. Ale wiem, co daje im siłę do tej walki :) To te wielkie ufne oczy wpatrzone w ciebie. A w nich cały świat.



14. Karolina Antonic


Karmienie piersią jest dla mnie... Niby nic a jednak "COŚ". Słowo "coś" napisałam z wielkich liter ponieważ jest to naprawdę wielka rzecz i ważna sprawa. 6 lat temu zostałam mamą po raz pierwszy, byłam młoda i nieświadoma uroków macierzyństwa. Karmienie piersią było wtedy dla mnie obowiązkiem, który musiałam spełnić. Starałam się zrobić to jak najlepiej potrafię. Niestety po dwóch miesiącach nabawiłam się zapalenia piersi, i "przygoda" się zakończyła. Powiem szczerze, że ulżyło mi.. Nie sprawiało mi to przyjemności, czułam się ograniczona czasowo, i ten dyskomfort karmienia w miejscu publicznym... Eh..

Ale... Nie dawno znów zostałam mamą... I po tych 6 latach mogę napisać, że karmienie piersią sprawia mi przyjemność i satysfakcję... Dojrzałam do tego i zrozumiałam, że nie trzeba się wstydzić. Bo dawanie dziecku tego co najlepsze, stwarzanie więzi między sobą, ochrona, bliskość to żaden wstyd. Teraz "delektuje" się tym, gdy patrzę na synka podczas karmienia a on zerka na mnie i widzę jak jego oczka się śmieją do mnie. I wyczytuje z jego pięknych niebieskich kryształków : "dziękuję Ci mamo za każdą kroplę płynąca z Twojej piersi. Bo to właśnie ona daje mi siłę na każdy dzień, z niej płynie ogromna miłość, dzięki niej mogę w zdrowiu poznawać świat. "

Teraz jestem dojrzalsza, karmienie jest dla mnie ogromnym darem, którego niestety nie wszystkie mamy mogą doświadczyć i cieszę się nim każdego dnia, podczas każdego karmienia. Teraz odnalazłam sens!!!

15. Paulina Adamek 



KARMIENIE PIERSIĄ JEST DLA MNIE... bolesną krucjatą przy której na końcu drogi czeka wyjątkowa więź matki z dzieckiem.
Pękające i bolące sutki to ciemna strona niezwykłego daru od Matki Natury. Taka wizja karmienia piersią nie zachwyca, lecz widok szczęśliwego dzidziusia jest BEZCENNY- dla takich chwil warto się poświęcić.


Pozdrawiam

16. Monika Starzyńska

Jeszcze 6 miesięcy do karmienia piersią. To nasze długo wyczekiwane pierwsze Maleństwo, dlatego z każdym dniem snuję moje wyobrażenia na temat budowania relacji, bliskości, wychowywania i karmienia właśnie. Jak będzie wyglądało? Czy mi się uda? Czy będę miała pokarm? Masa pytań przeplata się przez moje pozytywne i radosne myśli w głowie. Karmienie jest więc dla mnie jeszcze czystym wyobrażeniem o budowaniu najwspanialszej bliskości między Maluszkiem i mną, Mamą przez duże "M". To chwile na wsłuchanie się w nowe odgłosy, momenty dotyku, które z miesiąca na miesiąc będą coraz to inne, aż zupełnie znikną. Dlatego będę się nimi delektować, rozkoszować i celebrować <3

17. Sylwusia26

Karmienie piersią jest dla mnie czymś wyjątkowym,
Bo do roli matki, trzeba odpowiednio być gotowym,
Pierwsze spojrzenia dotknięcia i pierwsze karmienie,
By nastało mlekiem mamusi maluszka zaspokojenie.

Nigdy nie myślałam że dumna pozostanę z karmienia,
W jednej chwili nie liczy się nic, prócz dziecka pragnienia,
Bo karmienie piersią to dar, którego nie każda smakuje,
Życie nieprzewidywalne, czasem niemiło nas zaskakuje.

Stojąc u bram prosiłam, abym karmić mogła maluszka,
Już od pierwszych chwil ! A kiedy wyjdzie mi z brzuszka,
To gest, a który sprawia że prawdziwą kobietą się staje,
Więc w pełnym podziwie dla karmiących matek zostaje.

[K]obieta stworzona, by karmić maluszka piersiami,
[A]le z rozwagą trzeba kierować się wciąż zasadami,
[R]yzyko ropnia piersi ! To dla matek dobrze znane,
[M]imo że wymogi karmienia zawsze zachowywane.
[I]lekroć uśmiech na twarzy maluje się od karmienia,
[E]nergia wciąż bije, a gdy maluszek chętny jedzenia,
[N]aturalnie się rozwija, a więź wtedy jest tworzona,
[I] to właśnie rola dla kobiet, dla mnie jest stworzona.
[E]fekt ? Czuję kobiecość od karmienia, która jest do zobaczenia.

[P]ierwsze karmienia trudne, nieumiejętność trzymania,
[I] wszystko zaraz mija, kiedy znikają w dali stresowania,
[E]kstra to czas który towarzyszy z uśmiechem na twarzy,
[R]adykalne zmiany, bo po urodzeniu wiele się przydarzy.
[S]ystematyczne karmienie, nawet schudnąć mi pomaga,
[I] dlatego właśnie, myśl w mojej głowie wciąż wymaga,
[Ą] Absolutnie podejścia z chęcią bo to jest wyjątkowe,
Dla każdej młodej matki, to doświadczenie jest nowe !

Karmienie piersią jest dla mnie czymś tak wyjątkowym,
A przede wszystkim odkryciem, bo doznaniem nowym,
To szczęście, które towarzyszy od momentu urodzenia,
Dzięki karmieniu chwile bliskość i więzi są do zobaczenia.


18. Agnieszka Zajączkowska

Karmienie piersią jest dla mnie wielokrotną wyprawą z małym podróżnikiem. Za każdym razem, gdy już docieramy na wyspę, mały podróżnik odnajduje dwie skrzynie ze skarbami, ale tylko jedna jest pełna i po kolei wyciąga wszystko co cenne aż jest pusto, później zmęczony podróżą i emocjami ucina sobie drzemkę na środku plaży i czasem robi to razem z dużym podróżnikiem. Gdy się budzi postanawia jeszcze raz zajrzeć do skrzyni, która była pusta a tu niespodziewanie jest zapełniona skarbami choć dostanie się do niej wymagało wcześniej rys i podrapań bo mocno była zamknięta, ale w końcu się udało a teraz wygląda jak nowa. Podróżnicy wybierają się na kolejną wyspę a tam znów dwie skrzynie, które są puste. Widząc smutek małego podróżnika duży nie załamuje się, tylko prosi tubylców o oprowadzenie po wyspie co go zaciekawia a sam tymczasem idzie szukać skarbów w ciepłym morzu oraz bardzo cennego klejnotu o którym mówi się, że pomaga napełniać skrzynie skarbami a nawet i samemu można ten skarb czasem wyciągnąć, kiedyś go odnajdzie z pewnością. Wychodząc z morza widzi, że skrzynie są znów napełnione i bardzo się cieszy bo wie, że mały podróżnik będzie zadowolony bo dla dużego podróżnika największym skarbem jest szczęście tego małego i nic więcej mu nie potrzeba

19. Alicja Bąkowska

Karmienie piersią jest dla mnie 
inwestycją w przyszłość mojego dziecka. Pewnością, że daję mu to, co dla niego najlepsze. I ogromną, rozpierającą serce DUMĄ.


20. Patrycja Chorążewicz

Każda mama chce jak najlepiej dla swojego dziecka, a cóż może być lepszego dla dziecka i mamy niz karmienie piersią . Więź jaka sie tworzy podczas karmienia piersią jest niezastąpiona zarówno dla mamy jak i dziecka. Dzięki bliskości mamy nasze bezbronne dziecko czuje się bezpiecznie👶. Najbogatsze składniki odżywcze potrzebne dla prawidłowego rozwoju dziecka sa właśnie w mleku matki. 
Dla mnie karmienie piersią jest inwestycją w przyszłość mojego dziecka, w jego prawidłowy rozwój jak również inwestycją w naszą więź która się tworzy od pierwszych NASZYCH dni razem.



21. Monika Kondzior-Daniłowicz

Karmienie piersią jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ w taki sposób daję dziecku wszystko to co jest dla niego najlepsze, bliskość, bezpieczeństwo, wartościowy pokarm, odporność, radość, uśmiech, zadowolenie, prawidłowy rozwój... chyba nie muszę wymieniać dalej dlaczego karmienie piersią jest ważne. Jednak to nie jest prosta sprawa, choć to piękne uczucie, pełne miłości i bliskości, jakże przepełnione stresem, bólem, nieprzespanymi nocami, zmęczeniem. Jednak co to jest dla mamy. Mama poradzi sobie w każdej sytuacji, choćby miała wspomóc się innymi metodami, choćby laktatorem, który bardzo ułatwia tą trudną a jakże piękną wspólną drogę...mleczną drogę- do zdrowia, uśmiechu, szczęścia i prawidłowego rozwoju maluszka


Copyright © 2016 Vademecum Mamy , Blogger