Kiedy byłam w ciąży, a czas mijał nieubłaganie, coraz bardziej popychając mnie w kierunku mety, zaczęłam snuć idealne plany. Idealne wizje o idealnym karmieniu piersią nie były, aż tak idealne jak się wydawały. Droga karmienia piersią była dla mnie i dla mojej Córeczki niezwykle wyboista i kręta, ale dałyśmy sobie radę i pokonywałyśmy ją dzielnie przez bite 5 miesięcy. Tyle trwała bowiem nasza wspólna przygoda z (początkowo) karmieniem piersią oraz (końcowo) z karmieniem piersią inaczej.
Wiadomo. Każda czynność wymaga jakichś narzędzi. Ktoś zapyta "a co niby może być potrzebne przy karmieniu piersią prócz cycka?". Otóż nic bardziej mylnego. W naszych chwilach karmienia piersią towarzyszyło nam wiele ułatwiających ten proces gadżetów, dziś przedstawię Wam nasz (swój) TOP 5:
1. Poduszka do karmienia
Oj tak. Niezwykła, długa poducha, którą wraz z Mężem pieszczotliwie nazwaliśmy " Wężem". Początkowo ułatwiała mi zasypianie w towarzystwie wielkiego, ciążowego brzucha. Później kiedy ów brzuch znikł, mogłam się nią solidnie owinąć, położyć na niej Córeczkę i karmić ją do woli. To mój numer 1, który pomógł mi odciążyć kręgosłup.
2. Wkładki laktacyjne
Okazały się niezbędne nie tylko podczas wyjść z domu, ale głównie właśnie w domu. Pozwoliły mi uniknąć codziesięciominutowego (a może i częstszego) przebierania się od pasa w górę.
3. Laktator
Przydał się i w trakcie KP kiedy pojawiły się problemy z laktacją, ale swoją główną funkcję pełnił idealnie w trakcie KPI. Wówczas stał się moim najlepszym przyjacielem, staliśmy się nierozłączni jak Bonnie i Clyde, jak Chip i Dale. Spędzaliśmy ze sobą wiele godzin, wiele dni, wiele nocy. Bez niego naprawdę nie dałabym rady i brzydko mówiąc dużo szybciej rzuciłabym karmienie piersią w cholerę. Pragnę nadmienić, że przyjaciół laktatorów miałam dwóch. Jeden manualny, drugi elektryczny. Ten drugi skradł moje serce już po pierwszym spotkaniu.
4. Maść kojąca
Początkowo moje piersi bardzo odczuły nową sytuację. Nie będę wdawać się tutaj w szczegóły, bo jak sami się zapewne domyślacie nie należą one do zbyt przyjemnych. Sam fakt jednak, że zużyłam kilka opakowań maści, przywodzi na myśl najgorsze. I tak też było. Na szczęście przetrwałam zły i bolesny czas, aby później mogło być już tylko lepiej.
5. Woreczki do sterylizacji mikrofalowej
Temu kto je wymyślił mogliby dać Nobla. No dobra, przesadziłam. Ale powinni odpowiednio uhonorować wynalazcę. Kobiety zwyczajnie karmiące piersią zapewne nie znają tego gadżetu. Zupełnie o nim nie słyszały lub gdzieś tam pobieżnie się z nim spotkały. Ja jako matka KPI byłam od nich (początkowo, bo potem odkryłam kilka wad) uzależniona. Odciągając mleko z piersi i podając je Córce z butelki byłam zmuszona do ciągłej sterylizacji butelek i smoczków. Były momenty kiedy miałam wrażenie, że pomiędzy odciąganiem pokarmu, a klasyczną sterylizacją butelek metodą garnkową, mam czas jedynie na przewijanie zużytego pampersa Córki. Z pomocą przyszły wówczas specjalistyczne woreczki do wielokrotnej sterylizacji w mikrofalówce. O, jakaż była moja radość kiedy zamiast sterczeć 5 minut nad gotującymi się w garncu butelkami, mogłam włożyć butelki do woreczka, zalać wodą i całą zawartość włożyć na pełne 3 minuty do mikrofalówki podczas, gdy ja w tym czasie mogłam nie tylko zmienić Córeczce pampersa, ale i ponosić ją, poprzytulać, pobawić się. Każda mama wie bowiem jak cenna jest każda minuta i jak wiele można w tym czasie zrobić.
Na tym jednak nie kończy się lista moich "karmieniowych pomocników". Mogłabym tu jeszcze wymieniać słód jęczmienny, samosterylizujące się butelki itd, itp. Ale skoro top to top i nie ma tu z czym dyskutować.
A jakie gadżety sprawdziły się u Was w trakcie karmienia piersią?
Niestety piersią nie karmiłam ale poduszka do karmienia i tak się przydała
OdpowiedzUsuńDla mnie to niezbędny gadżet.
UsuńFajne gadżety na pewno nie jednej mamie się spodobają :-)
OdpowiedzUsuńOj, myślę, że tak :-)
UsuńZdecydowanie poduszka do karmienia, ale taka w typie fasolki, ta ciążowa zupełnie się u mnie nie sprawdziła, była za miękka i zbyt długa
OdpowiedzUsuńNo przyznam szczerze, że moja już jest mocno wyeksploatowana.
UsuńJa własnie zgłębiam wiedze na ten temat. Jeśli chodzi o poduchy, to sporo osób mówiło mi,że są zbędne. Ale ja chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńZ pewnością bardzo przydatne gadżety ;)
OdpowiedzUsuńWręcz niezbędne możnaby rzec.
UsuńJa KPI synka rok czasu i dla mnie numer jeden: Laktatory, wkładki laktacyjne.
OdpowiedzUsuńObyło się bez maści i bez poduszki do karmienia.
Ja też KPI przez pewien czas. Bez poduszki sobie nie wyobrażam początków.
UsuńJa w ciąży nakupiłam mnóstwo gadżetów, a potem się okazało, że większość się nie przydała, bo mogłam karmić piersią tylko 10 dni...
OdpowiedzUsuńSzkoda, czasem bywa i tak. Ale może jeszcze się przydadzą :-)
UsuńRaczej nie przewiduję, chyba że życie mnie zaskoczy ;)
UsuńNo,a życie lubi zaskakiwać :-)
UsuńPoduszka sprawdziła się u mnie genialnie...maltan na duże i małe "ała", do tego jeszcze laktator... niezbędne must have!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ja mam identyczne doświadczenia :-)
UsuńTego ostatniego gadżetu nie znałam, ale jakoś nie wspominam źle sterylizacji. Może dlatego, że tylko sporadycznie używałam butelek.
OdpowiedzUsuńOj to pewnie dlatego :-)
UsuńZdecydowanie poduszka rogal był najważniejszy dla mnie i to już na etapie ciąży.
OdpowiedzUsuńU mnie też już w ciąży się sprawdziła :-)
Usuń